Weselicho w Hampi
Hampi, Karnataka
16.08.2008
Na ostatni dzien w Hampi zaplanowane zostalo lazenie po okolicy miedzy palmami bananowymi. Generalnie plan byl wykonalny, gdyz gdziekolwiek sie nie ruszyc z Hampi Bazaar widac banany oraz malpie rodzinki. Jednakze jak to bywa w naszym przypadku stalo sie zupelnie inaczej.
Kiedy pojawilismy sie przy glownej ulicy dalo sie slyszec muzyke i tlum ludzi. Podbiegly do nas dzieci z jakims czerwonym barwnikiem i pomalowaly nas tak jak na swieto holi. Jako, ze wiosna
juz minela i nawet w sennym Hampi raczej by sie do tego stopnia nie zagapili musialo byc to co innego. Po chwili
okzalo sie, ze to kolejny slub. Tym razem procesja byla barwna,z darami, muzyka i tlumem ludzi. Postanawiamy sie przylaczyc. Pozostale bialasy staly grzecznie na trasie procesji, a my wtopilismy sie w tlum weselnikow. Oczywiscie nie rzucalismy sie wcale w oczy Tacy troche jasniejsi Indusi, daleka rodzina z Kashmiru. Wyszlysmy z prostego zalozenia, ze jeszcze ze dwie piosenki i zaczna mowic do nas anti. Po jakims czasie, znudzilo nam sie jednak branie udzialu w procesji i odlaczylismy sie w celu ruszenia ku bananowcom.
Jednak po pewnym czasie znow spotkalismy na naszej drodze tych samych weselnikow idacych tym razem w strone jakiejs wioski. Skorzystalismy z ich zaproszenia i tak znalezlismy sie na indyjskim slubie gdzies pod Hampi.
Ceremonia odbywala sie w malej swiatynce obok specjalnie przygotowanego namiotu. Oczywiscie wszyscy chcieli byc przez nas sfotografowani, po wykonaniu jakichs kilkuset zdjec kiedy poczulam,
ze moim powolaniem jest wszystko tylko nie fotografia slubna, ktos dal znak, ze zaraz zacznie sie najwazniejszy punkt programu czyli wyzerka. Nas rowniez poczestowano Do slubnych potraw zaliczaly sie ryz z sambarem
( piekielnie ostry), jakies slodkie kulki z cukrem oraz zolta slodka papka. Ogolnie jednak wszystko bylo bardzo smaczne, a ludzie usmiechali sie do nas zachecajaco, wiec jedlismy z ochota. Niemaly wplyw na nasza odwage mial solidny zestaw nifuroksazydu spoczywajacy w czelusci naszych apteczek. Kiedy uczta dobiegla konca wszyscy po prostu sie rozeszli, pozostawiajac nas w lekkim niedosycie wrazen kulturalnych, liczylysmy bowiem na jakies tance.
Gdyby choc podali kingfishera wzielabym na siebie strone rozrywkowa imprezy
Hampi jest po prostu cudowne, zwlaszcza poza sezonem, kiedy pogoda jest wystarczajaco dobra do lazenia po okolicy, a nie ma zaru lejacego sie z nieba. Ale niestety musielismy wyjechac ku dalszym miejscom. Jak mowi poeta ta "chwila w pobycie, do was przychodzi o swicie. I nowu przed dom wychodzicie i wzrok gubicie we mgle..." Coz, do mnie ta chwila jeszcze nie przyszla, mogabym posiedziec jeszcze w Hampi, ale nie przyjechalam tu ( NA RAZIE) na pol roku i droga wzywa.
A z wyjazdem na ta droge byl problem, gdyz wszyscy w Hampi zgodnie twierdzili, ze aby dostac sie do Mysore musimy jechac z Hospet turystycznym autobusem do Bangalore za 450 Rs! a potem przesiasc sie na cos, co bedzie jechalo w kierunku Mysore. Nasi znajomui Polacy 2 dni wczesniej ruszyli w ten powszechnie przyjety sposob. My oczywiscie musimy robic wsio po swojemu, wiec na chybil trafil dajemy na dworzec w Hospet zobaczyc czy jedzie cos lokalnego do Bangalore.
Wieczorem za piec 8 wpadamy na dworzec. Pytamy w kasie czy wali cos na Mysore. Facet mowi:ostatni autobus rusza o 8 i cos tam reservation...Podchodzimy do autobusu, kierowca pyta: reservations? My: a jakze, of courseno to miejsca 7 i 8. No i pojechali. Jesli widzieliscie jakichs 2 bialasow biegnacych za autobusem do Mysore to pozdrowcie ich od nas
Sama jazda byla jedyna w swoim rodzaju, nawet jak na Indie Kierowca, mily facet w srednim wieku o lagodnym usmiechu, za kierownica zmienial sie w wariata, ktorego wyczyny doprowadzaly do zgrozy nawet rdzenna ludnosc podrozujaca naszym autobusem. W wyniku jego akcji przemieszczalismy sie raczej w gore (tak o jakies pol metra), niz do przodu, czego skutki czuje do teraz mimo, ze wlasciciel kafei zapewnil mi najbardziej miekkie z dostepnycjh w jego lokalu krzeslo.
Wysłane przez durgama 03:56 Kategoria Indie Tagged backpacking Komentarze (10)