Travellerspoint Blogi z podróży

Singh is king czyli Salman Khan i scizzors girl:)

Bombaj-Mumbai, Maharastra

semi-overcast 29 °C

Bylo ich trzech...Dali nam kase, slawe;) i zabawe. A wszystko zaczelo sie w tam, gdzie maja poczatek tego typu historie. Mumbai. Salvation Army.
Mumbai o 6 rano przywital nas rozgrzanym monsunowym powietrzem, pieknymi budynkami ukrytymi miedzy tropikalna roslinnoscia i wszystkim tym, co indyjskie. Mieszanka aviomarinu i czerwonego wina z finnair tylko potegowala te wrazenia.
Nocleg w dormie SA bez problemu. 165 rupii od glowy to nie jest duzo jak na Mumbai, zwazywszy na to ze w ta cene wliczone sa wielkie atrakcje.
Facet w recepcji od progu pyta czy chcemy zagrac w jakims filmie, jasne odpowiadamy, ale jak sie wyspimy:) Padamy na lozko z mocnym postanowieniem, ze przez nastepne 12 godzin wykorzystujemy w pelni mozliwosci jakie daja te brudne materace. Bujajac w polsnie slysze po jakims czasie: bollywood. To jeszcze mnie nie obudzilo. Ale w polaczeniu z komunikatem:za pol godziny, samochod, kasa podzialalo od razu. W efekcie po nieco dluzej niz pol godzinie stalysmy juz przed hotelem we czworke: ja, Ania alias Prianka Chopra, Katherina alias Katrina Kapoor oraz Madaleine alias Rani Muherji. Czyli 3 gwiazdy bollywood i jedna z Hollywood. Tak, tak, wasza niewinna madzia:) zostala bowiem Sharon Stone.
Po chwili podszedl do nas sympatyczny Indus. Czy to wy jestescie tymi 4 dziewczynami? One, two, three, four. Tak, to my!!!No to sie zaczelo, szalona jazda przez caly Mumbai, po drodze jeden przystanek. Jeden, ale jaki wazny. Wszak dosiadl sie Mukesh:) Dziewczyny, pozwolcie, ze ujme to w ten sposob:taki mlody SRK...Tak, wiem, tez sie ciesze, ze tu jestem:)
A potem typowo indyjskie klimaty, szalona jazda w rytm szalonej muzy z tematem przewodnim SINGH IS KING, SINGH IS KING, SINGH IS KING. Podjechalysmy pod
Gym Club, ktory wlasnie dzis mial byc otwarty z wielkim hukiem. Zeby huk nie byl zbyt wielki bylo tez mnostwo policjantow i jakichs antyterrorystow w wydaniu indyjskim. Co w praktyce oznaczalo paru gosci z ustrojstwem, ktore wydawalo dziwny dzwiek po przylozeniu do wszystkiego, ktorzy wychodzili z zalozenia, ze skoro wsio piszczy to i tak nie ma sie czym przejmowac. Wstege mieli przecinac minister spraw wewnetrznych, minister do spraw rozwoju rolnego oraz wielka gwiazda bollywood Salman Khan. A nozyczki podawac mialam ja!
Czyli po prostu to nie moglo sie udac:)
Najpierw trafilysmy do przebieralni dla kobiet z jakimis dwiema Induskami, ktore nam mialy pomagac sie ubierac w jakies sari czy cos, co powodowalo, ze chodzic mozna bylo tak jak bardzo stary pingwin z chronicznym reumatyzmem.Co wiecej, kolor tego cuda byl oczojebnie zielony. A w wyniku pomocy obu pan okazalo sie, ze po ubraniu malej bluzeczki na plecach zrobilo mi sie miejsce na dodatkowe piersi. Ale skoro nawet prawdziwa Sharon Stone nie ma cyckow na plecach:)to jednak sie przebralam.
IMG_9229.jpg
Sama uroczystosc byla zorganizowana w klasycznie indyjskim stylu. Nie planowac wiele, bo i tak na koncu sie wszystko spieprzy.
Czekalysmy wieki przy drzwiach. Ja z tacka i pudelkiem w ktorym byly owe nozyczki. Ania ze swieczka. Kathrinie przydzielono bardzo powazne zadania tradycyjnego hinduskiego blogoslawienstwa gosci z czym w teorii mialala pewne problemy pytajac czy blogoslawionemu rzuca sie kwiatki na czolo czy moze wali ryzem miedzy oczy;)
Wreszcie pojawil sie Khan, o czym swiadczyly dzikie okrzyki zgromadzonego tlumu. Ministrowie jakby potracili sie w blasku jego slawy. Rece mi drzaly, juz sladem Kathriny mialam pytac czy mam mu podac te nozyczki czy moze wbic je pod lopatke, ale ...bylo za pozno. Powiedzialam Namaste, drzacymi rekami otworzylam pudelko, gwiazdor wzial nozyczki, dotknal wstegi, tnie, tnie i ...nic. Dobrze, ze aktorzy bolly maja mocne zeby, Khan bowiem przegryzl tasme i silownia zostala otwarta. Mnie czekalo jeszcze podanie nozyczek panu i pani minister. Tlum zaczal napierac, ktos polozyl nieszczesne nozyczki na tacy, na ktorej Ania trzymala swieczke, dzieci plakaly, lampy reporterow razily nas w oczy. Ale trzeba bylo dalej. Kolejne nozyczki, kolejny gosc. Trzecie, ktore mialy posluzyc do otwarcia szatni dla ladies, chcialam wyprobowac z boku tasmy. Nie:) nie przecielam jej!Nie daly rady. Wolam kolesia, ktory byl odpowiedzialny za ten show i pokazuje, ze kolejne nozyczki sa do dupy. Gosciu probuje i nic. W koncu zrezygnowany mowi:just fuck it!!!
Bilans: zarobione 1000 rupii, darmowe drinki, zarcie, najbardziej zajebista impreza w samochodzie w drodze powrotnej:) SINGH IS KING!!!!
na minusie: podarte zielone sari, na plusie: kolczyk do nosa, ktorego zapomnialam oddac, tak wiem nie zaloze go do sadu, no chyba ze do tego w Mumbaiu
thumb_salman-1.jpg
Niestety tylko to znalazlam w necie, wierzcie lub nie te blond wlosy po lewej stronie i reka z tacka to ja:)

Wysłane przez durgama 11:40 Kategoria Indie Tagged backpacking Komentarze (5)

Drgawki malaryczne

Postanowiłam, że nie będę sie truła. Zero antymalarycznej chemii. Malarone droższe niż godziwy pogrzeb, nie biorę też Lariamu, którego skutkiem ubocznym jest depresja( szkoda, że na ulotce nie podają, że pojawić się może gdy wypadną ci włosy w skutek jego zażywania:) ).
Poniższe video stanowi zapis ostatniego zbiorowego zachorowania:)

Wysłane przez durgama 12:55 Komentarze (0)

Indie 2007

Tak było ostatnim razemMaruda_express_036.jpgMaruda_express_234.jpgMaruda_express1_255.jpgMaruda_express_026.jpgA 8 sierpnia znów tam zajrzymy:)Maruda_express_017.jpg

Wysłane przez durgama 09:22 Kategoria Indie Komentarze (0)

Nawrót choroby

Pewna blondi jak na haju
Wciąż marzyła o Bombaju
Gdy kto pytał ją czemu
Nie mówiła nic jemu
Bo nie miała takiego zwyczaju

Choroba wróciła. Wciąż ten wirus, którego nie mogę się pozbyć. Klasyczne objawy: drżenie rąk nad Lonely Planet, godziny spędzone w internecie, te same pięć liter wpisywane w wyszukiwarkę, niekończące się podróże palcem po mapie, święte krowy masowo nawiedzające moje sny punktualnie o 3 nad ranem...Nie mogę z tym dłużej walczyć, czas się poddać. Godzina zero już jutro. 13:35. Tym razem na południe.

A ja zdradziłam...
Wiem, mówiłam, że na zawsze będziemy razem bujać w obłokach. I, że jak spadniemy( choć bardziej odpowiednim słowem wydaje się być kiedy), to też razem. Że prawdziwe uczucie to niekoniecznie ciepłe uśmiechy i delikatne kołysanie w miękkich objęciach. Czasem krzyczy? Źle karmi? Wyśle Twoje rzeczy do odległych portów?
To wszystko z miłości.
Ale cóż, teraz muszę odejść. Jednak zawsze będę pamiętać o moim pierwszym. Aeroflot.

Wysłane przez durgama 08:35 Komentarze (0)

(Wpisy 36 - 39 z 39) Poprzedni « Strona .. 3 4 5 6 7 [8]